Bądźmy szczerzy: zmiana może być ekscytująca. Innowacja jest esencją technologii. Ale wiesz, co jeszcze jest ekscytujące? Produkt, który naprawdę działa zgodnie z przeznaczeniem. Od lat jestem oddanym użytkownikiem Canvy, wychwalającym ją każdemu, kto zechce słuchać. Więc kiedy dostrzegłem tę błyszczącą nową funkcję „Glow Up”, nie wahałem się. Kliknąłem ten przycisk szybciej, niż można powiedzieć „awaria projektu”. Och, jak bardzo byłem w błędzie.
Przedstawię sytuację: To przeciętny dzień pracy. Mam napięty termin, moja kawa robi się letnia, a ja pilnie muszę stworzyć jakieś grafiki. Uruchamiam Canvę, gotowy zaprezentować swój kreatywny geniusz. A potem… czekam. I czekam. I czekam jeszcze dłużej. Czy to jest ten „rozświetlający” efekt, który obiecali? Bo wszystko, co widzę, to wirujące koło frustracji.
Kiedy edytor w końcu postanawia się pojawić (jeśli w ogóle się załaduje), wita mnie „odświeżający” redesign. Jasne, wygląda atrakcyjnie. Ale wiesz, co jeszcze jest atrakcyjne? Dobrze działająca platforma, która nie sprawia, że chcę sobie wyrywać włosy.
Zanim mnie źle zrozumiesz, uwielbiam Canvę. Jestem jej orędownikiem od lat. Jestem za postępem i olśniewającymi nowymi funkcjami. Ale to? To tak, jakby wziąć sportowy samochód o wysokiej wydajności i zamienić silnik na kołowrotek dla chomika.
Najbardziej frustrujący aspekt? Brak drogi ucieczki. Brak wyjścia awaryjnego. Brak opcji „Dzięki, ale nie, dziękuję”. Przeszukałem Reddita, fora i potencjalnie zbadałbym dark web, gdybym wiedział jak. Wszyscy narzekają na ten sam problem: „Gdzie jest wyłącznik?”. I oto ironia – kiedyś był! Kiedyś, gdy Canva testowała tę funkcję w wersji beta z wybranymi użytkownikami, w ustawieniach konta znajdował się magiczny przełącznik. Ale teraz? Trudno go znaleźć, jak wielką stopę jadącą na jednorożcu. Canva, dlaczego dajesz, a potem zabierasz?
Oto moja szczera prośba do zespołu Canva: Proszę, dajcie nam z powrotem nasz wybór. Pozwólcie nam zrezygnować. Obiecujemy, że wrócimy do funkcji świecenia, gdy będzie mniej… zawodna. W międzyczasie, co powiecie na przywrócenie tego pięknego, widocznego przycisku „Wyłącz świecenie”? Sprawcie, żeby świecił. Sprawcie, żeby świecił. Po prostu sprawcie, żeby był funkcjonalny.
Na razie będę tu, wpatrując się w ekran ładowania, wspominając dni, kiedy moim największym dylematem projektowym był wybór między koralowym a łososiowym różem. Canva, nadal cię uwielbiam, ale w tej chwili wydaje się to związkiem na odległość – z naprawdę, naprawdę kiepskim połączeniem internetowym.
Dodaj komentarz